,

ZACHÓD SŁOŃCA

Sobotni wieczór. Po upalnym dniu lekki wiaterek chłodził rozgrzaną przyrodę. Pomarańczowa kula słońce zbliżała się do ziemi, aby schować się za drzewami. Dzień chylił się ku końcowi. Słuchałam śpiewu ptaków i szumu drzew. Dobrze było zatrzymać się na chwilę w rowerowym pędzie i popatrzeć i posłuchać…

Mimo wakacyjnego wolniejszego czasu, ciągle gdzieś się spieszyłam. Ciągle myślałam o sprawach, które zostały mi jeszcze do wykonania…

Wtedy spoglądając na ten odchodzący dzień przyszła mi do głowy myśl. Refleksja nad życiem…

Pomyślałam, że nasze życie to jak taki jeden dzień… Gdy się rodzimy, wtedy jest Wschód Słońca. Delikatne promienie rozjaśniają niebo. A z każdym rokiem życia nasze słońce unosi się wyżej i wyżej rozgrzewając i rozjaśniając niebo…

Południe, to okres naszego życia, kiedy to mamy najwięcej energii, najmocniej angażujemy się we wszystkie sprawy
i najwięcej nam się chce. To wtedy zakładamy rodziny i rodzimy dzieci.

Popołudnie, to taki wiek 40+, kiedy to jeszcze jest dobrze, jeszcze jest siła i dużo światła… Dzieci już starsze i mniej potrzebują naszej uwagi i opieki. Mamy trochę czasu dla siebie i chce się żyć…

Ostatni czas naszego życia to wieczór. To wiek dojrzały, starość. Trochę trudny, z bólami i brakiem sił, czasem przepełnionym cierpieniem…

I właśnie w tym ostatnim, można nawet pomyśleć smutnym i niełatwym, czasie życia jest Zachód Słońca – piękny, kolorowy i przepełniony ciepłem. Kiedy niebo zmienia swój kolor i rozbłyska nowymi barwami. To czas przekazywania młodszym doświadczeń i wspomnień, czas uczenia ich tego, co najważniejsze w życiu.

Wtedy pomyślałam, że już nie boję się tego ostatniego odcinka dnia. Nie lękam się schyłku życia. Może być on piękny, wartościowy i można się nim radować.

Bo Bóg dał nam na ten czas ZACHÓD SŁOŃCA.


pl

do góry